Z małym opóźnieniem, ale jest opis spotkania z Orłem Sadków. Ostatniej niedzieli zmierzyliśmy się z kolejnym beniaminkiem naszej ligi, liczyliśmy, na podtrzymanie dobrej passy zwycięstw nad nowicjuszami, jednak indywidualne błędy przyniosły 4 ligową porażkę…
W ustalaniu wyjściowej jedenastki, trener A. Rak miał największy ból głowy z obsadą młodzieżowców. Adrian Wachowski na pewno nie wróci w tym sezonie do, gry, natomiast Janek Bandura z powodu obowiązków szkolnych wypadł z naszej kadry na najbliższy okres… Z kolei Miłosz Bandura cały czas zmaga się z kontuzją uda… Nasza kadra nie wyglądała źle, więc można było przypuszczać, że punkty zostaną w Kondratowicach. Nasz coach postawił na:
T. Pełka – M. Gaj; A. Rak; R. Rorat; K. Skalski – K. wieczorek; M. Żyłka; R. Dylewski; S. Kornaga – D. Kożuchowski, M. Lisowski (ustawienie 1-4-4-2).
Na ławce rezerwowych pozostali: M. Misiewicz, K. Świeżowski, A. Siuta, Ł. Wójcikiewicz i P, Kwiatkowski.
Początek spotkania to piłkarskie szachy, oba zespoły nie wiedziały na co stać rywala. Jako pierwsi skutecznie uderzyli Czarni w 9 minucie. Piłkę na boku, głową przecina Sebastian Kornaga, ta trafia do Marcina Lisowskiego, który prostopadłym podaniem ze środka pola uruchamia Daniela Kożuchowskiego, który w sytuacji jeden na jeden nie daje szans, mocnym uderzeniem w długi róg golkiperowi Sadkowa (1:0 dla Czarnych). Niby wszystko z planem, jednak tak szybko strzelona bramka nieco, rozluźniła naszą ekipę, czego efektem było wyrównanie rywali w 23 minucie. Jeden z zawodników Orła urywa się na naszej prawej stronie i spod linii końcowej, płasko adresuje kulę na krótki słupek a tam P. Holdenmajer dopełnia formalności, wpychając łaciatą do sieci z ok 3 metrów (1:1). Kolejne minuty to walka w środku pola i kilka niecelnych uderzeń z dystansu po obu stronach. W 36 minucie Danio, urywa się na lewej stronie i centruje w pole karne gdzie, centymetrów zabrakło Lisowi, do uderzenia z głowy. Goście postraszyli nas w 43 minucie, kiedy to K. Domagała uderza w słupek z rzutu wolnego bitego z ok 25 metrów. Trzeba przyznać, że był to kluczowy zawodnik naszych rywali tego dnia, pomimo, iż nie trafił do naszej siatki, śmiało można stwierdzić, że wygrał spotkanie dla Sadkowa.
W przerwie nasz trener dokonał dwóch zmian za siebie wprowadził Ł. Wójcikiewicza, natomiast w środku Rafała Dylewskiego zastąpił K. Świeżowski. W drugiej połowie mieliśmy szybko strzelić bramkę i kontrolować przebieg wydarzeń na boisku.
Druga część spotkania mogła rozpocząć się bardzo dobrze dla nas, kiedy to w 51 minucie Danio na 17 metrze „nawija” obrońcę i oddaje kąśliwe uderzenie, po ziemi w długi róg, jednak z największym trudem niebezpieczeństwa zażegnał Orłu jego golkiper wybijając kulę na rzut rożny. Mieliśmy optyczną przewagę, jednak to rywale wyprowadzili zabójczą kontrę, po której K. Baś z 12 metrów pokonuje Tomka Pełkę (1:2 dla Orła). Rywale schowali się za podwójną gardą i czekali na kolejne okazję do zdobycia bramki, natomiast u nas brakowało ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Sadkowa. W 60 minucie za Karola Wieczorka pojawia się Patryk Kwiatkowski. W 63 minucie na strzał z 18 metrów decyduje się Mariusz Żyłka, jednak uderzenie naszego środkowego pomocnika minimalnie, przeszło nad bramką gości. Gdy wydawało się, że napór Czarnych przyniesie wyrównanie, w 66 minucie tracimy piłkę na własnej połowie, dwa szybkie podania rywali i kapitalne, techniczne uderzenie J. Sułkowskiego w górny róg z 18 metrów i Peła po raz kolejny musi wyciągać piłkę z sieci (1:3 dla Orła). Po tej bramce przechodzimy na grę 3 napastnikami, narażając się na kontry rywali, lecz innego wyjścia nie było. W 70 minucie za zmordowanego Daniel wchodzi Adrian Siuta. W 79 minucie gości mogą nas dobić jednak, kapitalną interwencją popisuje się Tomek Pełka, który broni uderzenie rywala z 5 metrów. Na pięć minut przed końcem spotkania, prostopadła piłka od Konrada Świeżowskiego w kierunku Szortiego, który pojawia się na lewym skrzydle, ten adresuje płaskie podanie w pole bramkowe, a tam Lisu z bliska pakuje piłkę w krótki róg – łapiemy kontakt (2:3 dla Orła). Jeszcze bardziej się odkrywamy mając remis w zasięgu, jednak w doliczonym czasie kolejna głupia strata w defensywie na własnej połowie, pierwsze uderzenie rywala instynktownie broni Peła, jednak wobec dobitki M. Łuczaka z 5 metrów jest już bezradny (2:4 dla Orła).
CZARNI KONDRATOWICE – ORZEŁ SADKÓW 2:4 (1:1)
Bramki dla Czarnych: D. Kożuchowski (9’) i M. Lisowski (85’)
Bramki dla Orła: P, Holdenmajer (23’), K. Baś (55’), J. Sułkowski (66’) i M. Łuczak (90’)
Nie byliśmy gorszym zespołem, jednak popełniliśmy więcej niewymuszonych błędów w defensywie oraz to że rywale tego dnia potrafili do maksimum wykorzystać te błędy. Teraz musimy sobie zadać pytanie co działa nie tak bo to już 3 porażka z rzędu, jednak i ile ta pucharowa była do przewidzenia, o tyle te ligowe bolą, bo płacimy za swoją nonszalancję i brak koncentracji przez pełne 90 minut. Nie pozostaje nic innego jak dorwać Polonię Jaszowice i ją ograć… Lecz to musi być podparte zaangażowaniem, wolą walki i ambicją, której przecież nigdy nam nie brakowało…
„Ruszyła maszyna, nikt nie zatrzyma, kto wpadnie pod koła, ten uciec nie zdoła!!!”
Już teraz zapraszamy wszystkich sympatyków na kolejne spotkanie:
Niedziela 19.10.2014 r. godzina 15:00 – boisko w Kondratowicach.
Pół żartem, pół serio…
Skała: „Jak zwykle i tak przyczepią się, że to mi uciekł, ten który tylko dołożył z 3 metrów…”
Lisu: „Co z tego, że w końcu wpadło, jak punktów nie ma…”
Manio: „Jakby więcej rywali się kręciło wokół mnie…”
Raulo: „Jedno słowo: KITASZON – to by było na tyle…”
Mario: „Z boku wyglądało to delikatnie mówiąc, fatalnie”
Dziadzia: „Gdybyśmy zagrali z takim zaangażowaniem jak ze Ślężą, to byłoby zwycięstwo…”
Banan: „Co można zrobić jak się wchodzi przy 1:3???”
Łuki: „Wszystko im wychodziło…”
Peła: „Ostatni raz w meczu o punkty 4 razy wyciągałem piłkę z siatki z Burzą Chwalibożyce w A klasie”
Dylu: „Za dużo ich było, żeby wszystkich przetrzepać…”
Gaju: „Podobnie jak Piszczek w reprezentacji, biorę to na swoją klatę…”
Miły: „Wszystko mnie boli…”
Karol: „Co na klatę, ja też chętnie wezmę coś na klatę…”
Szorti: „Zaczyna mi się podobać na boczku…”
Kondi: „Szkoda, że nie udało się tego szybciej dograć…”
Bodo: „Szkoda, bo to była jedna z najsłabszych ekip w defensywie…”
Kwiatek: „Flower powraca, jeszcze zobaczycie, ja wam pokaże…”